Miałem sobie jakieś panny ale i tak całe życie byłem nieszczęśliwy...
Mamy dziś 10 czerwca 2005 roku czyli urodziny osoby, która jest i zawsze będzie najważniejszą „królewną” w moim dziwnym i smutnym życiu. Jak co roku, wysłałem pierwszy życzenia urodzinowe. Zawsze to robię, bo Kopara jest dla mnie Aniołkiem, który nadaje się idealnie na moją przyszłą żonę:) Tak wiele bym dał, żeby to właśnie Ona została moją wybranką, lecz jestem głupi i w duszy pusty że nie potrafię zrobić pierwszego kroku, jestem wstydliwy i Mam nadzieję że i Ona czuje to samo i że nie znajdzie sobie faceta bo się zapłaczę na śmierć... Byłem przy Niej zawsze gdy tego potrzebowała, służyłem radą, pomocą, byłem zawsze. Jest dla mnie jak hehe teraz śmiesznie to nazwę ale jest dla mnie jak skarpetki, koszulka, żel do włosów czy perfumy, które zawsze są przy mnie. Hmm żel to tak może iść na bok bo chyba Jej się mało podoba bo nie jestem wtedy naturalny :P Ojjjjj kocham Ją i wiem to na pewno.
Dobra wracając do tematu bom się rozpisał o moim Aniołku z którym niestety nie jestem:(
Co miałem dziewczynę to żadna mnie nie kochała, nic na to nie poradzę:( Bardzo mnie boli fakt iż mój Aniołek – tak Ją nazwę bo jest dla mnie wszystkim, bardzo się stara, a ja widząc to nie potrafię działać. Jest dla mnie kimś bardzo ważnym odkąd Ją poznałem, zauroczyła mnie i będę dla Niej miał otwarte serduszko do końca życia...
Kiedyś osobiście jej obiecałem że na urodziny dostanie ode mnie prezent w postaci mego serca... Stchórzyłem... Może bałem się odpowiedzialności... Bo nie pozwolę by ją ktoś skrzywdził, więc ja tym bardziej tego zrobić nie mogę. Nie potrafię jej powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy i że chciałbym spędzić z nią resztę życia. Wiem jedno – kiedyś nadejdzie taki dzień, że będziemy razem na dobre i złe, gdzie będziemy dla siebie przyjaciółmi jeszcze lepszymi niż teraz(źle nie jest bo pomagam jej jak mogę ale chcę jej dać więcej, czyli obdarować ją miłością i czułością)
Dobra kończę bo mi smutno...
|